Wielkanoc

Wielkanoc jest najstarszym i najważniejszym świętem w tradycji chrześcijańskiej oraz obrzędowości okresu wiosennego. Prasłowianie obchodzi je jako święto zwycięskiej wiosny, ale i święto zmarłych, dlatego wiążą się z nim liczne obrzędy, pozostałe jako refleks dawnych praktyk magicznych.

Święta Wielkiej Nocy, podobnie jak Boże Narodzenie, obfitują w bogactwo zwyczajów ludowych, z których obecnie już tylko część wykazuje żywotność. W wielkanocnej obrzędowości kościelnej odnajdujemy oczywiście relikty pradawnych wiosennych wierzeń pogańskich, które Kościół nie mogąc zwalczyć – zaadaptował nadając mi chrześcijańską interpretację.

Niedziela wielkanocna miała przebieg uroczysty i poważny, spędzano ją wyłącznie w gronie rodzinnym. Tak też jest obecnie.

Rezurekcje

Rezurekcja jest to obrzęd radosny, powszechny w krajach słowiańskich. Polega on na wyniesieniu Najświętszego Sakramentu z tzw. grobu i trzykrotnej uroczystej procesji wokoło kościoła pośród pieśni wielkanocnych. Obchód ten powstał z misteriów średniowiecznych a na jego rozszerzenie wpłynęli prawdopodobnie bożogrobcy (miechowici). Dawniej, jeszcze w XIX w. m.in. na Śląsku Cieszyńskim mieszkańcy przed poranną niedzielną rezurekcją, wychodzili na szczyty wzgórz, aby obserwować słońce. Wierzono bowiem, iż w Wielką Niedzielę, w momencie wschodu słońca można zobaczyć Zbawiciela, który w postaci baranka wielkanocnego pojawia się na „drewnianej tarczy słonecznej”. Niektórzy udawali się na cmentarz, aby posłuchać szelestu, wydobywającego się spod ziemi, gdyż wierzono, że „umarli przewracają się w grobach”. Są to oczywiście relikty prastarego słowiańskiego kultu solarnego.

W niektórych wsiach Śląska Opolskiego praktykowany był dawniej zwyczaj ścigania się furmanek wiozących wiernych z rezurekcji. Wierzono, że kto pierwszy wróci do domu, ten pierwszy ukończy żniwa. Do innych przesądów należało przekonanie, że pierwszego dnia Wielkanocy gospodarz nie powinien się kłaść spać, gdyż kto to uczyni, temu zboże się wylegnie.

Na Śląsku Cieszyńskim gospodarze dodatkowo nie zapalali światła w izbach, żeby pszenica nie była śmiecito.

Śniadanie wielkanocne

Śniadanie wielkanocne, szczególnie pociągające po czterdziestodniowym, szczerym poście, zaczynało się od „święconego”, czyli od darów bożych poświęconych przez kapłana w Wielką Sobotę. Jak zauważyła to Maria Ziółkowska,

„Była to chwila spełniania się tęsknych, snutych przy pustym żołądku marzeń, wyrażonych w piosence: Dobre placki przekładane i kiełbasy nadziewane. Daj mi, Chryste, dożyć tego, daj doczekać święconego”.

Maria Ziółkowska zwróciła już uwagę, na zwyczaj stawiania na świątecznym stole symbolicznego, wielkanocnego baranka:

„Obyczaj stawiania na stole wielkanocnym baranka, w dawnych wiekach nazywanego agnuszkiem od łacińskiego „agnus” – jagnię, wprowadził papież Urban V (na stol. ap. 1362-1370), który lubował się w symbolicznych przedmiotach kultu religijnego. To on jest również inicjatorem „Złotej róży”, róży wyrobionej ze złota, dawanej na znak łaski przez papieży szczególnie cnotliwym królowym i księżniczkom w czwartą niedzielę wielkiego postu. Do Polski agnuszek dotarł dopiero za Zygmunta III Wazy (1587-1632). Robiony był za szczerego złota, z alabastru, potem, w miarę upowszechniania się, z coraz tańszych tworzyw, aż wreszcie z wosku, z masła, z ciasta. (…)

Agnuszek, „baranek boży”, poza symbolicznym znaczeniem religijnym miał jeszcze, jak wierzono, cudowną moc bronienia przed pożarem, przed powodzią, przed nagłą śmiercią od pioruna. Zarówno u biedaków, jak i magnatów spożywanie święconego zaczynano od jajka, którego symbolika, jakkolwiek nie dla wszystkich łatwa do sprecyzowania, była jednak w tym uroczystym dniu szczególnie odczuwana”.

Śniadaniu wielkanocnemu towarzyszyło mnóstwo przesądów. Przykładowo, na przemysłowym Górnym Śląsku wierzono, że komu podczas posiłku w Wielkanoc wypadnie chleb z ręki, tego spotykać będą w danym roku same nieszczęścia. Wierzono też, że kto w pierwsze święto wielkanocne dużo śpi, długo wypoczywa w łóżku, ten będzie często chorował.

Co ciekawe, popularny w Polsce zwyczaj dzielenia się poświęconym jajkiem i składanie sobie życzeń tuż przed wielkanocnym śniadaniem, nie był powszechnie znany na Śląsku. Praktykowano go jedynie na Śląsku Opolskim i sporadycznie w Cieszyńskiem. Niemiecki etnograf P. Drechsler informował w 1903 r., że zwyczaj dzielenia się jajkiem wielkanocnym istnieje jedynie na „polskim Górnym Śląsku”.

Przed śniadaniem, podczas którego starano się spożywać jedynie poświęcone potrawy, każdy z domowników jadł chrzan na pamiątkę Męki Chrystusa pojonego octem i żółcią. Obrzędowe jadło wielkanocne Górnoślązaków składało się z: chleba, jaj, soli, wędzonki, pieczonego mięsa, masła, chrzanu, wina i pieczonych ciast (kołocze, strucle, baby). Na Śląsku Cieszyńskim na śniadanie wielkanocne spożywano dodatkowo tzw. szołdry lub murzyny tj. wędzone mięso (kiełbasę, wędlinę) zapiekane w białym cieście. Podczas śniadania, którego charakter był bardzo uroczysty i poważny, nie spożywano alkoholu. Na obiad jadano zwykle rosół z makaronem (z nudlami) oraz kluski z sosem. W Beskidzie Śląskim tradycyjnym śniadaniem wielkanocnym była wajecznica, czyli jajecznica zrobiona z pisanek.

Najważniejszym składnikiem śniadania wielkanocnego było jajko. Oczywiście jajko poświęcone musiało zostać zjedzone do ostatniej kruszyny. To co zostało, należało spalić, a skorupy zakopać w ogródku. Resztki ze śniadania dodawano również do pasz dla zwierząt gospodarczych.

Kulanie jajec z górki, procesje polne i inne zabawy

Najpopularniejszą zabawą wielkanocną dla dzieci było szukanie zajączka lub malowanych jajek. Zwyczaj ten ma prawdopodobnie niemiecką genezę, na w naszym regionie pojawił się po I wonie światowej. Zwyczaj ten częściowo przetrwał do naszych czasów. Zanikł za to inny wielkanocny zwyczaj, a mianowicie kulanie jajec z górki. Zabawa ta, typowo męska, polegała na staczaniu z górki (po ziemi lub po desce) pisanki w kierunku wgłębienia wyżłobionego w ziemi. Nagrodą były wszystkie jaja, które potoczyły się w innym kierunku. Oczywiście istniało wiele odmian tej gry. Zdaniem etnografów, zabawa ta miała słowiański charakter i znany był również na Dolnym Śląsku i na Łużycach.

Po II wojnie światowej popularny na Śląsku był zwyczaj stukania się jajek. Zwyciężał ten, którego jajko zostało całe. Był to typowo polski zwyczaj, a wspominał już o nim w XIII w. Wincenty Kadłubek.

Innym zwyczajem kultywowanym niegdyś na Śląsku Opolskim i historycznym Górnym Śląsku było objeżdżanie pól na koniach przez gospodarzy, zwane procesjami polnymi lub jazdą krzyżową. W Polsce zwyczaj znany był już w średniowieczu, natomiast na Śląsku poświadczony jest źródłowo w XIX w. Często procesje kończyły się wyścigami konnymi i władze wprowadziły ich zakaz. Do dziś procesje konne, w zredukowanej mocno formie, odbywają się m.in. w Pietrowicach Wielkich koło Raciborza. Kolejnym popularnym niegdyś zwyczajem wielkanocnym było palenie ognisk wielkanocnych na łąkach w niedzielę Wielkiej Nocy wieczorem. Dawniej chłopcy skakali przez ogniska śpiewając piosenki, często popijając alkohol. W Beskidzie Śląskim dodatkowo strzelano na wiwat ze specjalnie robionych w tym celu moździerzy. Zwyczaj ten poprzez stosowane zakazy ze względów bezpieczeństwa zanikł.

Literatura:

Gloger Z., Rok pański w życiu, tradycji i pieśni, Warszawa 1900.

Hytrek A., Górny Szląsk pod względem obyczajów, języka i usposobienia ludności, Kraków 1879, reprint Opole 1996.

„Oberschlesien im Bild” 1933, nr 15 z 13.04.1933 r.; nr 19 z 1927 i nr 18 z 1928 r.

Pośpiech J., Zwyczaje i obrzędy doroczne na Śląsku, Opole 1987.

Ziółkowka M., Szczodry Wieczór, Szczodry Dzień – obrzędy, zwyczaje, zabawy, Warszawa 1989.