Jakub Kania (1872-1957) – poeta i powstaniec śląski

W Siołkowicach Starych bez problemu można jeszcze odszukać dom, w którym mieszkała rodzina Jakuba Kani. Rosną tam nadal jego ulubione lipy drobnolistne. Jest też jego pomnik, grób i Izba pamięci poświęcona temu wybitnemu działaczowi polskiemu.

Jakub Kania na świat przyszedł 11 lipca 1872 r. w Siołkowicach Starych koło Popielowa w woj. opolskim. Ukończył tylko miejscową szkołę ludową, w której nauka odbywała się w języku niemieckim. Języka polskiego nauczył się w domu rodzinnym – ojciec Jan czytał mu na głos literaturę polską. W rodzinnych Siołkowicach zetknął się również z polską literaturą bowiem Jan Kulig z Wrocławia założył czytelnię i wypożyczalnię książek.

W 1890 r. Kania rozpoczął współpracę z Bronisławem Koraszewskim, wydawcą „Gazety Opolskiej” w Opolu. Zaczął publikować swoje pierwsze wiersze, korespondencję i inicjatywy organizacyjne. Dzięki przyjaźni z B. Koraszewskim m.in. osobiście poznał Henryka Sienkiewicza. W Siołkowicach założył oddział Towarzystwa Polsko-Katolickiego „Oświata” i stał się ambasadorem polskiej idei narodowej wśród miejscowej ludności. Organizował polskie zabawy, amatorskie przedstawienia teatralne i zebrania, podczas których nawoływał do zachowania języka i tradycji polskich. Dnia 10 lipca 1900 r. Kania ożenił się z Pauliną Toma, córką gospodarza z Siołkowic, z którą doczekał się pięciorga dzieci. W 1903 r. odsiedział karę półrocznego więzienia za „obrazę ojczyzny i cesarza” za incydent zerwania chorągwi cesarskiej podczas oficjalnych uroczystości (w jej miejsce osadził wiecheć słomy). W 1914 r. został ponownie aresztowany i osadzony w więzieniu i wysłany na front za wyrażenie swojej opinii nt. odrodzenia się państwa polskiego po I wojnie światowej. Z wojny powrócił dopiero w 1918 r., dwa miesiące przed zakończeniem działań wojennych.

Jakub Kania rozpoczął gorliwą agitację na rzecz Polski, za co w maju 1920 r. został pobity w Opolu przez bojówkarzy niemieckich. Zaczął też propagować historię Śląska, polskie tradycje i zwyczaje, a także język polski. Aktywnie działał w Związku Polaków w Niemczech. Pisał dla „Gazety Opolskiej”, „Katolika” i „Nowin Opolskich”. Wziął udział w II i III powstaniu śląskim, po którym musiał opuścić rodzinne Siołkowice. Po powrocie wznowił działalność narodową i literacką – pisał wiersze okolicznościowe, agitacyjne i patriotyczne, a także utwory sceniczne dla teatrów amatorskich. Był prześladowany przez władze niemieckie. Po II wojnie światowej organizował polską szkołę w Siołkowicach. W PRL-u działał w wielu organizacjach społecznych i był członkiem Związku Literatów Polskich.

Zmarł 3 grudnia 1957 r. w Siołkowicach. W 1963 r. Towarzystwo Rozwoju Ziem Zachodnich w Opolu ufundowało pamiątkową tablicę, którą 26 maja 1963 r. zawieszono na elewacji rodzinnego domu Kani w Siołkowicach. W maju 1975 r. powstał pomnik Jakuba Kani, który – po wielu perturbacjach – stoi obecnie na skwerze przy budynku Gminnej Biblioteki Publicznej (Filii w Starych Siołkowicach przy ul. Michała 55), w której mieści się Izba Pamięci Jakuba Kani, a także siedziba miejscowej filii Towarzystwa Społeczno-Kulturowego Niemców na Śląsku Opolskim.

Wiersz na uczczenie wiary ojców naszych

Moich wierszy jest tekst krótki,

Ale powiem bez ogródki:

Że Bóg tak postanowił,

By każdy we swoim mówił,

W którym się zrodził, języku.

Więc to wcale nie do szyku,

Co wrogowie prawią jawnie

I co w całym Śląsku prawie

Chytrością chcą przeprowadzić:

Wiarę i nasz język zgładzić.

– Ja im mówię, będąc pewny,

Że ich mozoł niepotrzebny.

Na nic wszystkie wrogów boje,

Bo to były polskie kraje.

I gdzie nasza wiara święta

Z swym sztandarem jest zatknięta,

Będzie tak, jak przedtem była!

A choćby tam wrogów siła

Poruszyła piekła bramy,

My w wierze swej wytrwamy!

A drugiej sprawy wieczystej,

Tej mowy naszej ojczystej,

Nie damy wziąć żadną miarą,

Bo nas łączy z ojców wiarą!

Chyba, że się poprawimy,

Czysto mówić nauczymy.

A jeżeli to zrobimy,

Bogu się tym przysłużymy.

Język polski, Boskie dzieło!

A cóżby wam z tego było,

Gdybyśmy go porzucili?

Boga byśmy obrazili

Zakopując te talenta!

A i wiara nasza święta

Wielce na tym ucierpiała!

Wrogowie – ale bez mała –

Właśnie sobie tego życzą.

I tak wielce na nas krzyczą:

„Że to jest agitacja!”

Choć nas tu na Śląsku siła,

Wcale nie wie, co to znaczy,

Albo jak się to tłumaczy.

Bo przecież wytrwać w swojej wierze,

Mówić po polsku pacierze,

Nie jest zbrodnią, tylko chlubą!

Wrogów z czasem spotka zguba.

My zaś w Śląsku do ostatka,

Co nas nauczyła matka,

Co od Pana Boga mamy,

Bronić będziem, a nie damy

Zniemczyć się w tej polskiej ziemi!

A będąc wciąż upodleni,

Sztandar naszych ojców wiary,

Jak i naszej polskiej gwary,

Trzymać będziem wysoko

I strzec jakby własne oko!

Niech te liche moje wiersze

Znajdą serca jak najszczersze!

Niech zachęcą do czytania.

Jak się piszę Jakub Kania!

 

Ogrodziński W., Dzieje piśmiennictwa śląskiego, red. Z. Hierowski, Katowice 1965.

Pisarze śląscy XIX i XX wieku, Wrocław 1963.

Fotografie Sławomir Mielnik