Malowanie porcelany i kroszenie jaj to proces twórczy, który uszlachetnia

Sandra Ejsmont jest jedną z uczennic Mistrzyni Tradycji Małgorzaty Matei i pod czujnym okiem wybitnej twórczyni doskonali swoje umiejętności. Przy pani Małgorzacie nauczyła się przygotowywać i barwić kroszonki. Jej pierwsza (na zdjęciach – granatowa) wydrapana nożykiem kroszonka była dobra, a czwarta (na zdjęciach – czerwona) jest znakomita.

Pani Sandra świetnie radzi sobie z przenoszeniem wzoru z kroszonek na porcelanę. Jej pierwsze kompletne wyroby robią wrażenie. Aż trudno uwierzyć, że w tak w krótkim czasu doszła do takiego poziomu. Mistrzyni jest zadowolona i nie szczędzi pochwał.

O tym co ją motywuje mówi:

Kiedy ludzie patrzą jak maluję porcelanę lub drapię wzór na kroszonkach, zwykle pierwszym odruchem jest podziw i niedowierzanie, iż takie „cuda” da się samemu zrobić. Kiedy tłumaczę, że to wcale nie jest takie trudne, wówczas najczęściej powoli też wyjaśniam, dlaczego to robię, i co właściwie mi to daje, oprócz efektu końcowego. Mało kto bowiem rozumie, że tu nie liczy się właśnie efekt końcowy (misterny wzór kwiecistych barw na porcelanie, czy też kroszonego jaja), ale, droga którą się do tego dochodzi. Bo ileż można patrzeć i podziwiać wymalowany kubek, godzinę, pięć? A tak naprawdę to pięć godzin zajmuje stworzenie tego kubka czy (choć już krócej) wydrapanie wzoru ja jajku. Pytanie więc brzmi, czy ważniejszy jest cel, czy droga do celu. Odpowiedź wydaje mi się jednoznaczna”.

O dobroczynnym wpływie twórczości, rękodzieła na mózg i samopoczucie już pisaliśmy. Pani Sandra Ejsmont zauważa również, że proces twórczy ją uszlachetnia, uduchawia i powoduje, że staje się częścią wspólnoty opolskich twórców ludowych.

„Malowanie (lub kroszenie jaj) to proces twórczy, rozwija mnie, dowartościowuje, uczy cierpliwości i konsekwencji. Kiedy widzę że krok po kroku jestem coraz bliższa efektowi końcowemu, wpływa to doskonale na moje samopoczucie i nastrój. Ponadto uduchawia mnie to, gdyż odczuwam wtedy wewnętrzny balans i harmonię ze swoim wnętrzem. Malowanie, które przecież jest sztuką, uduchawia mnie, uszlachetnia i uwrażliwia. Tworzenie coraz to nowych wzorów i kompozycji rozwija także moją kreatywność, wyobraźnię, poprawia moją koncentrację i pamięć. Dodam również, iż jest też rozrywką, która w twórczy sposób doskonale potrafi zajmować czas, szczególnie w długie, zimowe wieczory. A na koniec zaś cieszę się że mogę w ten sposób przekazać swój wkład w propagowanie naszej, opolskiej rodzimej sztuki ludowej, a tym samym, dać też światu odrobinę samej siebie”.

Kunszt Mistrzyni i jej uczennic będzie można podziwiać na żywo już 15 sierpnia br. podczas II Opolskiego EtnoFestiwalu na Zamku w Niemodlinie.

Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury.